Poznaj moich ulubieńców do pielęgnacji twarzy ostatnich miesięcy

Tak, tak, wróciłam...Mamy nowy rok, nowe postanowienia noworoczne, a co się z tym wiąże, nowe obietnice i przeprosiny...

Długo mnie tutaj z Wami nie było, na jakiś czas musiałam odłożyć na bok wszystkie wpisy i refleksje. Chociaż uwierzcie mi, że wcale tego nie chciałam, po prostu nie miałam innego wyjścia. Jesień była dla nas wyjątkowo pracowita. Otworzyliśmy nowy punkt stacjonarny, tym razem w Myślenicach. Najpierw do otwarcia trzeba się było solidnie przygotować. Potem huczne otwarcie, po chwili już grudzień i Święta. Pomimo trzykrotnie większej ilości pracy doba trwała niezmiennie jedynie 24h, nad czym ubolewałam każdego dnia :)

Cel jest taki, aby powrócić do bycia z Wami na bieżąco. Ostatnio dużo z Wami rozmawiałam, analizowałam, słuchałam Waszych opinii i sugestii. Niejednokrotnie sugerowaliście, że w naszym asortymencie brakuje Wam kilku ważnych marek kosmetycznych. Niektóre produkty zachwalaliście, inne niekoniecznie. Dało mi to głęboki obraz tego, co możemy jeszcze więcej zrobić, abyście byli maksymalnie zadowoleni – z Klubu Naturalnej Pielęgnacji, sposobu funkcjonowania sklepu online i punktów stacjonarnych czy oferty asortymentowej. Obiecuję, że sporo się zmieni :):):) Zwłaszcza, jeśli chodzi o ilość genialnych nowości, które zresztą już zaczęły się pojawiać.

Wracając już do samego tematu pielęgnacji, dziś ponownie będzie co nieco o cerze i o tym, które z niedawno odkrytych przeze mnie produktów jeszcze bardziej poprawiły stan i wygląd mojej buźki. Sugerowaliście, aby było więcej o włosach. Też będzie. Już niebawem :)

W ostatnich miesiącach odkryłam kilka fajnych rzeczy, niektóre całkiem przypadkowo, inne dostałam do testów. I muszę przyznać, że spora część z nich zdała egzamin na co najmniej 5. Niedawno wielokrotnie obdarowywaliście mnie komplementami, że moja twarz wygląda pięknie, promiennie i gładko. Dziękuję, takich komplementów nigdy nie za wiele ;) A tak na poważnie, to coś w tym może jest, a to chyba faktycznie dzięki tym kilku preparatom, które w ostatnim czasie miałam okazję stosować.

ODKRYCIE NR 1 - Delikatny żel do mycia twarzy - Senelle

Jest to żel saponinowy, ponieważ zamiast środków myjących zawiera w składzie saponiny. Dlaczego mnie urzekł? Jest bardzo delikatny, a jednocześnie nadzwyczajnie wydajny i skuteczny. Jak to zazwyczaj bywa, trafił w moje ręce przypadkiem i szczerze mówiąc, na początku byłam wyjątkowo sceptycznie do niego nastawiona :) Po pierwsze już samo słowo „delikatny” wzbudziło we mnie wątpliwość, czy poradzi sobie z moją kapryśną cerą, która rzadko kiedy zaprzyjaźnia się na długo z preparatami do oczyszczania skóry. Po drugie nie byłam przekonana, czy żel zawierający saponiny będzie dokładnie oczyszczać, bez pozostawiania resztek zanieczyszczeń i makijażu.

Żelu zawsze używałam wieczorem, w drugiej fazie oczyszczania cery, zaraz po płynie micelarnym. Efekt był zaskakujący. Ku mojemu zdziwieniu żel dobrze sprawdzał się każdorazowo w oczyszczaniu cery - zarówno z zanieszczyszczeń, jak i resztek makijażu, z którymi nie zawsze radził sobie płyn micelarny. Ani razu nie poczułam, aby skóra była napięta czy ściągnięta. Wręcz przeciwnie. Była bardzo dobrze nawilżona, dodatkowo odświeżona i ukojona. Po każdym użyciu żelu czułam się po prostu komfortowo. W składzie żelu, zaraz po wodzie, znajduje się hydrolat z róży damasceńskiej. Ponadto wyciąg z mandarynki, ekstrakt z chmielu, wyciąg z kory mydłoki, alantoina i panthenol. A dokładniej:

Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerin, Propanediol, Caprylyl/Capryl Glucoside, Betaine, Xanthan Gum, Prunus Persica Fruit Extract, Humulus Lupulus Cone Extract, Quillaja Saponaria Bark Extract, Allantoin, Panthenol, Biosaccharide Gum-1, Sodium Phytate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum

Delikatny żel do mycia twarzy inspired by Spring - Senelle Cosmetics

Żel nie pieni się praktycznie w ogóle. Mnie to osobiście w ogóle nie przeszkadzało, ale jeśli lubicie pieniące się kosmetyki, w tym przypadku możecie się rozczarować. Konsystencja jest dość specyficzna – powiedziałabym, że ma formę galaretkowatego, transparentnego żelu. Zapach jest również delikatny, całkiem przyjemny, ale nie jestem w stanie powiedzieć, z czym konkretnie mi się kojarzy. Kosmetyk w żaden sposób nie podrażnia oczu, nie powoduje ich szczypania. Jeśli Twoje oczy reagują nadwrażliwie na różne kosmetyki, ten powinien spełnić Twoje oczekiwania. Co do wydajności, to również ciężko z tym atutem polemizować – do dokładnego oczyszczenia cery wystarcza jedna, maksymalnie dwie pompki żelu, a sam produkt starcza na kilka miesięcy użytkowania. Generalnie kosmetyk jest specyficzny, ale dzięki temu wyjątkowy, według mnie naprawdę bardzo dobry – mimo tego, że na ten moment jeszcze mało się o nim mówi w sieci.

ODKRYCIE NR 2 - Idealny krem do twarzy - La Fare 1789

Do tej pory nigdy nie byłam w stanie znaleźć idealnego kremu na dzień pod makijaż, takiego szytego na miarę, który spełniłby wszystkie moje oczekiwania. Fakt, jestem świadomą i wymagającą konsumentką, no ale ciężko uwierzyć, że wśród tylu dostępnych opcji nigdzie nie ukrył się ten długo poszukiwany ideał? Kilka z kremów, które używałam, sprawdziło się u mnie w aplikacji dziennej, jednak zawsze było jakieś "ale"...Kiedyś byłam zafascynowana kremem Featherlight od Make Me Bio, stworzonym z myślą o posiadaczkach cery tłustej i mieszanej. Dalej go lubię, ale trochę już mi się przejadł :) Stosowałam go łącznie przez 3 lata, z cyklicznymi kilkumiesięcznymi przerwami na tzw. detox, aby skóra nie przyzwyczaiła się do zawartych w kremie składników aktywnych. Featherlight, na wysokim miejscu w składzie, zawiera olej z orzechów laskowych o właściwościach stabilizujących i regulujących wydzielanie sebum, a także olej jojoba, który rewelacyjnie pielęgnuje skórę mieszaną - nie tylko reguluje wydzielanie sebum, ale też dba o optymalne nawilżenie skóry z nadmierną aktywnością gruczołów łojowych. Do tego woda kwiatowa z gorzkiej pomarańczy, olej z pestek moreli oraz olejek eteryczny z grejpruta. Konsystencja delikatna i lekka, ale nie przesadnie lekka, więc nawet zimą krem dawał radę. Używałam go też na noc, a wtedy zawsze nie mogłam nadziwić się po przebudzeniu, że skóra po prostu nie błyszczy się. Teraz już moja cera przestała mieć charakter tłusty, stała się typowo mieszana, a na noc zaczęłam używać raczej preparatów o działaniu mocno odżywczym, regenerującym i delikatnie antyoksydacyjnym. Człowiek się starzeje, jego skóra też, więc musiałam podążyć za jej nowymi potrzebami.

No ale dobrze, bo przy okazji rozgadałam się o Featherlight, a chciałam napisać o moim nowym ideale :) Naprawdę nie bez powodu twórca marki La Fare 1789 nazwał ten krem idealnym...Zacznę od konsystencji - jest wyjątkowa. Nie kojarzę drugiego kremu, który miałby tak aksamitną, lekką, delikatnie musowatą a zarazem wydajną konsystencję. Kremu, zgodnie z zaleceniem producenta, używałam tylko i wyłącznie na dzień. Pojemność słoiczka to 30ml, a potrzebowałam aż 4 miesięcy, by zużyć krem do samego końca. A skoro mowa o słoiczku, to dodam jeszcze, że nie jest to pospolite opakowanie, z którym możemy się spotkać w przypadku większości kosmetyków naturalnych tworzonych w małych manufakturach. Opakowanie jest szklane, ale bardzo "zgrabne", o niestandardowych wymiarach - mieści się w dłoni jednej ręki, równie dobrze możnaby je schować do kieszeni lub torebki. O tym, że dzięki temu to fajny pomysł na unikatowy prezent, wspominać nie muszę :)

Krem cudownie rozprowadza się na skórze i bardzo szybko się wchłania. Po prostu genialnie nadaje się pod makijaż, nawet mineralny. Na co dzień używam kosmetyków mineralnych, głównie Annabelle Minerals, gdzie to podkład kryjący (Golden Light) bardzo dobrze prezentuje się na skórze w połączeniu z idealnym kremem La Fare. Zaryzykuję stwierdzenie, że to duet idealny....

W składzie kremu, na drugim miejscu zaraz po wodzie, znajduje się sok z aloesu, a niewiele dalej - olej jojoba. Mamy też m.in.: ekstrakt z oliwek, masło shea, olej macadamia, ekstrakt z ogórka i różowej algi corallina, hialuronian sodu, wyciąg z szarotki alpejskiej, ekstrakt z zielonej herbaty:

aqua (water) – aloe barbadensis leaf juice ** – glycerin – dicaprylyl ether – c12-16 alcohols – simmondsia chinensis (jojoba) seed oil ** – olea europaea (olive) leaf, extract – hydrogenated lecithin – palmitic acid – butyrospermum parkii (shea) butter ** – glyceryl stearate – macadamia ternifolia seed oil** – squalane – alcohol *** – benzylalcohol – coco-caprylate/caprate – tocopheryl acetate – corallina officinalis extract – parfum (fragrance) – xanthan gum – undecylenoyl glycine – maltodextrin *** -tocopherol – dehydroacetic acid – camellia sinensis leaf extract ** – citric acid – cucumis sativus (cucumber) fruit extract ** – sodium hyaluronate – leontopodium alpinumextract ** – cedrus atlantica bark oil ** – citrus limon peel oil ** – cymbopogon martini oil ** – linalool – citronellol – limonene
** Składniki z upraw ekologicznych
*** Przetwarzane z organicznych składników
99,2% wszystkich składników zawartych w kremie pochodzi z naturalnych upraw.

Idealny krem do twarzy - La Fare 1789

Reasumując - dużo składników nawilżających, kojących i ochronnych, delikatnie regenerujących, ale jednocześnie tonizujących i raczej nie obciążających skóry skłonnej do nadmiernego wydzielania sebum. Na początku nie byłam przekonana, czy gliceryna na wysokim miejscu w składzie oraz obecność masła shea nie spowodują zapchania porów. Podobnie sceptycznie podchodziłam do obecności alg, które są oceniane jako składnik komedogenny - zaskornikotwórczy. Bałam się, że będzie to sprzyjać pojawianiu się nowych niedoskonałości. Nic takiego się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie - na skórze przestały pojawiać się jakiekolwiek niedoskonałości. Nie wiem, czy to efekt tylko i wyłącznie tego kremu, w każdym bądź razie zauważyłam, że w trakcie jego stosowania skóra przestała kaprysić w okresach wzmożonego stresu i przemian hormonalnych. W zasadzie to chyba muszę przyznać, że w tak dobrej kondycji moja skóra nie była jeszcze nigdy dotąd :)

ODKRYCIE NR 3 - Mgiełka rozjaśniająca do twarzy - La Fare 1789

Krem stosowałam w połączeniu z intensywnie rozjaśniającą mgiełką do twarzy - również prowansalskiej marki La Fare 1789. O ile krem mi się niedawno skończył, o tyle mgiełki wciąż używam i jestem zszokowana jej wydajnością. Produkt stosuję zawsze rano i wieczorem, celem tonizacji i nawilżenia skóry, pomiędzy etapem oczyszczania a nakładaniem produktów pielęgnacyjnych. W kunsztownej brązowej buteleczce znajduje się 200ml produktu, mgiełki używam od 4 miesięcy, a przede mną wciąż czeka jeszcze prawie połowa opakowania. Miałyście kiedyś coś takiego w swojej kosmetyczce? Ja do tej pory nie :) Produkt nakładam bezpośrednio na skórę, delikatnie wklepując go opuszkami palców. Nie lubię aplikować toników czy wód kwiatowych za pośrednictwem wacika, o czym już kiedyś wspominałam przy okazji wpisu o hydrolatach.

Intensywnie rozjaśniająca mgiełka do twarzy - La Fare 1789

Przyznam, że nie do końca rozumiem, dlaczego producent nazwał tą mgiełkę „rozjaśniającą” – nie zauważyłam efektu rozjaśnienia skóry, za to jest ona widocznie nawilżona i odświeżona, wygląda zdrowo, a ja czuję się świeżo i promiennie. Myślę, że „rozjaśnianie”polega w tym konkretnym przypadku na ogólnej poprawie wyglądu i kolorytu skóry, co przecież czasami też jest trudne do osiągnięcia.

Poza zadziwiającą wydajnością produkt posiada jeszcze jedną unikatową cechę - po rozpyleniu mgiełki tworzy się na skórze delikatna piana, która zwiększa uczucie komfortu i ukojenia. Sprzyja temu też bardzo delikatny, aczkolwiek wyjątkowo przyjemny i relaksujący zapach.

ODKRYCIE NR 4 - Galaretka do twarzy i ciała - Plantea

A na deser...Plantea wraz z unikatową galaretką do twarzy i ciała. W składzie kosmetyku znajdziecie głównie oleje: olej krokosza barwierskiego, olej z nasion bawełny, olej ryżowy, olej brzoskwiniowy, olej z nasion słonecznika i uwaga...olej szafranowy :) Pomimo dużej zawartości olei kosmetyk jest faktycznie galaretką, w dosłownym tego słowa znaczeniu :) To taki produkt pewniak dla każdego, kto ma suchą lub przesuszoną skórę. Wówczas może sprawdzić się nawet w dziennej pielęgnacji. Dla kogoś takiego jak ja, czyli posiadaczki cery mieszanej, to idealny produkt nawilżająco – regenerująco – odżywczy do stosowania na noc.

Galaretka do twarzy i ciała - Plantea

Po prostu uwielbiam łączyć galaretkę z czystym kwasem hialuronowym, w wyniku czego tworzy się krem - o treściwej, aczkolwiek nie obciążającej skóry konsystencji. Dobrze sprawdza się też w wydaniu solo - raz w tygodniu nakładam galaretkę bezpośrednio na twarz, wykonując zgodnie z zaleceniami producenta krótki masaż. Zostawiam na noc, traktując galaretkę jako maseczkę bez spłukiwania. Efekt nad ranem jest powalający. Skóra jest nawilżona i wygładzona niczym „pupcia niemowlęcia”. Przy pierwszym nocnym eksperymencie z galaretką bałam się, że nad ranem będę się świecić i błyszczeć, zwłaszcza w strefie T. Nic takiego nie miało miejsca, co było chyba moim największym zaskoczeniem, bowiem często po nałożeniu na noc produktu olejowego (np. w postaci serum) poranek zaczynam od oczyszczenia skóry z nadmiaru sebum. Aaa, zapomniałabym o zapachu. Jest boski. Cudowny. Relaksujący. Przepiękny. Trochę egzotyczny? Gwarantuję, że zaraz po tym jak powąchasz galaretkę, po chwili odpłyniesz myślami w stronę dalekich ciepłych krajów :)

Poznaliście właśnie sekret posiadania aksamitnie gładkiej skóry. Pomimo tego, że mam już paletę swoich kosmetycznych ulubieńców, wciąż szukam nowych perełek, wśród których musiałam wyróżnić 4 wyżej wspomniane produkty. Lista moich faworytów sukcesywnie się powiększa, a jeśli znów coś mnie wyraźnie zachwyci albo zniesmaczy, wkrótce się tym z Wami podzielę. A Was jakie kosmetyki zafascynowały w poprzednim roku? A może któreś Was szczególnie rozczarowały?

Delikatny żel do mycia twarzy - Senelle znajdziejsz TUTAJ

Idealny krem do twarzy - La Fare 1789 znajdziejsz TUTAJ

Mgiełkę rozjaśniająca do twarzy - La Fare 1789 znajdziejsz TUTAJ

Galaretkę do twarzy i ciała - Plantea znajdziejsz TUTAJ

Poznaj moich ulubienców do pielęgnacji twarzy

Udostępnij artykuł:
Znajdź nas:
Produkty wymienione w tym wpisie

Poniżej znajdziesz produkty z naszego sklepu, kliknij aby przejść

Zobacz więcej

Jeżeli zainteresował Cię ten artykuł, zostań z nami na dłużej

Piszą dla Was

Korzyści:

  • Powitalny rabat -10%* na dowolne zakupy w Kopalnia-Zdrowia.pl
  • Jednorazowo 250 dodatkowych punktów w Programie Rabatowym Kopalnia-Zdrowia.pl (jeżeli posiadasz konto użytkownika w sklepie Kopalnia-Zdrowia.pl)
  • Rabaty dostępne tylko dla Ciebie i pozostałych Klubowiczów
  • Mozliwość zadawania pytań naszym ekspertom oraz darmowe porady
  • Informacje o nowościach i premierach ze świata kosmetyków naturalnych

* rabat nie jest naliczany dla produktów znajdujących się w promocji oraz kosztów dostawy

Dołącz do

Klubu Naturalnej Pielęgnacji

Potrzebujesz pomocy w doborze kosmetyków?
Chcesz ułożyć swój plan pielęgnacyjny z naszą pomocą?
Wyszukaj dogodny dla Ciebie termin i spotkaj się z jedną z naszych Konsultantek.
Edyta Starzyk - Kopalnia-Zdrowia.pl